Od jakiegoś czasu zaczęły pojawiać się pod moimi postami komentarze zawodowych fotografików zirytowanych faktem, że za dużo tutaj tłumaczę (oczywiście takie komentarze odrzucałem, bo sądziłem że nic konstruktywnego nie wnoszą), i przeze mnie prawie każdy (cyt.: 'amator latający z lepszym kompaktem') może robić wysokiej jakości fotografie konkurując z prawdziwymi rzemieślnikami, którzy w ten sposób zarabiają na chleb.
Taki zarzut pojawił się m.in. w komentarzach wpisów dotyczących fotografii owoców wpadających do wody oraz zdjęć na białym tle.
Nie musicie mi już pisać, że raz narzekam na psucie rynku przez microstock, a w innym wpisie daję na tacy instrukcje jak wykonywać fotografie, które pewnie amatorzy i tak wykorzystają do zepsucia rynku. Długo nad tym myślałem, i wiecie co? W sumie to mnie przekonaliście. Nie będzie więcej takich postów instruktażowych na tym blogu!
Zapytacie pewnie skąd ta nagła zmiana... no cóż, po pierwsze spokojnie przemyślałem wasze słowa,
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Jak już zauważyło kilku czytelników, powyższy tekst jest moim żarcikiem z okazji dnia pierwszego kwietnia :) Oczywiście w wolnych chwilach piszę, i na razie nie zamierzam przestać :)
środa, 1 kwietnia 2009
Czy ja psuję rynek?
Etykiety:
bank zdjęć,
blog,
fotografia,
komercjalizacja,
koniec,
psuciem,
refleksja,
rynku
Subskrybuj:
Posty (Atom)